Czarny wulkaniczny piasek, majestatyczne bazaltowe skalne ściany, wyrastające z wody strzeliste skalne posągi, kilkumetrowe, narowiste fale – tak w skrócie można opisać plażę Reynisfjara na Islandii. Żadne jednak słowa, zdjęcia czy filmy nie oddają nawet w części wrażenia, jakie zostawia jej widok na żywo.
Jeżeli przebywanie na plaży kojarzy Ci się się odpoczynkiem, spokojem, kojącym szumem fal, prażącym słońcem i generalnie błogim wylegiwaniem, odwiedzając Reynisfjarę możesz się rozczarować. Szczególnie zimą, to miejsce, które w którym dzikość natury pokazuje się w pełnej krasie.
Niebezpieczne fale
Już pierwsze kroki na plaży pozwalają się zorientować, że nie jest to miejsce w którym zaznasz spokoju. Szum, czy może raczej grom fal słychać z daleka. Kilkumetrowe fale z hukiem rozbijają się o przybrzeżne skały i wylewają na plażę nawet kilkadziesiąt metrów w głąb. Warto uważać zbliżając się do brzegu – w ciągu kilku sekund plaża jest zalewana przez kłębiącą się wodę, która wracając może nas zabrać ze sobą. Widziałem, jak para przechadzająca się jakieś 40-50 metrów od brzegu została zalana powyżej kolan i mieli spory problem, aby utrzymać się na nogach. Na szczęście nurt ich nie porwał.
Skały Reynisdrangar
Kilkadziesiąt metrów od brzegu z wody wystrzeliwują spiczaste skały. To Reynisdrangar, o których legenda mówi, że są zaklętymi w skały trollami, które próbowały wciągnąć na brzeg trójmasztowy statek. Zaskoczyło je poranne słońce i tak już zostały :) Ja w legendy nie wierzę, ale skały robią ogromne wrażenie. Udało mi się w ich okolicy polatać donem, występują na pierwszym planie na samym początku poniższego filmu:
Majestatyczne klify Reynisfjall
Wzdłuż sporej części plaży opadają klify góry Reynisfjall. Te bazaltowe ściany mają bardzo ciekawe rzeźbienia, w kilu miejscach posiadają zagłębienia, przypominające nieduże jaskinie. Jednym z najbardziej znanych fragmentów jest Gardar – formacja bazaltowych kolumn, wyglądających jak wyrzeźbione ręką człowieka.
Kilkaset metrów dalej, pojawiają się kolejne majestatyczne ściany, tym razem kruczo-czarne. Ciekawe, że część wyżłobień w skałach w przybliżeniu wygląda bardzo podobnie do tych, jakie powstały w lodowcu – wszak w jednym w w drugim wypadku to efekt erozji powodowanej przez wiatr i wodę.
Reynisfjara to cudowne miejsce, z pewnością warte odwiedzenia podczas wizyty na Islandii. Plaża znajduje się w okolicach miejscowości Vik. Posiada spory, darmowy parking. Z lotniska Keflavik dojechać tam można autem w niecałe 3 godziny, oczywiście przy dobrych warunkach na drodze, co w Islandii, szczególnie zimą, nie jest bardzo oczywiste.
Podczas powrotu kilkukrotnie łapała nas śnieżyca, która momentami ograniczała widoczność do 30-40 metrów. 10 minut później wychodziło słońce. No cóż, taki już urok Islandii:) Planując podróż, warto być przygotowanym na ewentualne opóźnienia i zakładać trochę więcej czasu, niż wskazuje np. Google Maps.