?>

Zorza polarna na Islandii – wystarczający powód by polecieć tam zimą!

Islandia ma wiele obliczy. Szczególny kontrast widoczny jest pomiędzy tym, jak wyspa wygląda zimą a latem. Jednym z powodów aby wycieczkę zaplanować w sezonie zimowym jest wysoka szansa zobaczenia wtedy zorzy polarnej. Bardzo wysoka.

Jak powiedział nam przewodnik podczas wycieczki do jaskini lodowej, zorza polarna zawsze jest. Nie zawsze jednak pozwala się zobaczyć:) Na szerokościach geograficznych na których znajduje się Islandia, nawet relatywnie niska aktywność wiatru słonecznego, będącego głównym „sprawcą” zorzy, powoduje powstawanie tego charakterystycznego zjawiska. Głównym ograniczeniem jego obserwacji są chmury. Gdy niebo jest nimi usłane, nie ma szans na zobaczenie naturalnego świetlnego spektaklu, który odgrywany jest na wysokości ok. 100 km nad ziemią.

Podczas pierwszych dni naszego wyjazdu w marcu 2019 pogoda nas nie rozpieszczała. Silny wiatr, opady na przemian deszczu i śniegu, niebo przeważnie usłane chmurami. Tutaj trzeba wspomnieć jedno z bardziej popularnych powiedzeń na Islandii: „jeżeli pogoda ci się nie podoba, zaczekaj pięć minut”. I coś w tym zdecydowanie jest. To coś, jak by nasze powiedzenia „w marcu jak w garncu” czy „kwiecień, plecień co przeplata, trochę zimy, trochę lata” skompresować do kilkunastu czy maksymalnie kilkudziesięciu minut. Śnieżyca, ograniczająca widoczność do 50 metrów po chwili może minąć i pojawi się niebieskie niebo i słońce. W czasie dnia podczas naszej wycieczki tak właśnie było, jednak noce pozostały konsekwentne – 100% zachmurzenia.

W hotelu Borealis można zamówić usługę budzenia w przypadku pojawienia się zorzy.
W hotelu Borealis można zamówić usługę budzenia w przypadku pojawienia się zorzy.

Gdzie obserwować zorzę na Islandii?

Sytuacja zmieniła się dzień przed planowanym wyjazdem. Coraz więcej nieba, coraz mniej chmur. Do tego prognozy zapowiadające w dużej części wyspy bezchmurną noc. To była ostatnia szansa, aby zobaczyć zorzę. Noclegi planowaliśmy z dnia na dzień, na ostatnią noc wybraliśmy miejsce oddalone od miast, aby w pełni wykorzystać pojawiającą się szansę :) Choć nie jesteśmy przesądni, za swój cel obraliśmy hotel o wiele mówiącej nazwie – Borealis Hotel :) Miejsce nastawione jest na turystów polujących na zorzę, przez wpisanie się na listę w recepcji można zamówić budzenie, gdy północne światła będą widoczne. Wpisałem się oczywiście, choć również oczywiście nie było to potrzebne – gdy tylko się ściemniło, opuściłem hotel i z niecierpliwością oczekiwałem świetlnego spektaklu :)

Wraz z rozpogodzeniem, zdecydowanie się ochłodziło. Temperatura w nocy wynosiła ok. -12 stopni. Getry termiczne, spodnie przeciwwiatrowe, na to spodnie narciarskie a na górze łącznie 5 warstw odzieży (o rękawiczkach, czapce i 3 kapturach nie wspominając) dały jednak radę. Przesiedziałem na śniegu ponad 4 godziny, nie zmarzłem.

Ok. 22:00 zacząłem kalibrować aparat. W tym celu zacząłem robić fotki z różnymi ustawieniami i bardzo się zdziwiłem, gdy przy trzeciej próbie zobaczyłem na zdjęciu zieloną poświatę. Nie była widoczna gołym okiem, ale naświetlanie przez 6 sekund pozwoliło ją wyraźnie zobaczyć. Oznaczało to tyle, że się zaczyna :)

Zorza polarna na Islandii - rozpoczęcie spektaklu.
Zorza polarna na Islandii – rozpoczęcie spektaklu.

Kilkanaście minut później zorza już była widoczna gołym okiem. Pierwsze podrygi nie były jednak oszałamiające, trzeba było poczekać. Na poważnie zaczęło się jakoś chwilę po północy. Coraz śmielej, na coraz szerszym fragmencie nieba, zaczęły się pojawiać zielone poświaty, później formowały się z nich kształty, które poruszały się nienaturalnie szybko. To chyba stanowi najbardziej o wyjątkowości świateł północy – zdajesz sobie sprawę z tego jak wysoko one występują, niczym najwyższe partie chmur. I poruszają się przy tym szalenie szybko, w kilka sekund dany kształt może przewinąć się przez nieboskłon. To trochę tak, jakby obserwowany z ziemi samolot na wysokości przelotowej zaczął się przesuwać 10 razy szybciej niż normalnie – robi to w głowie zupełny mętlik, masz wrażenie, że coś się tutaj nie zgadza :) Do tego kolory. Choć tej nocy zorza nie była przesadnie aktywna, zupełnie wystarczyło, aby wręcz zahipnotyzować i nie pozwolić oderwać wzroku od nieba.

Niebo płonie za zielono :) Zorza polarna na Islandii.
Niebo płonie za zielono :) Zorza polarna na Islandii.

Tej nocy wykonałem ponad 1400 zdjęć. Oczywiście zdecydowaną większość w trybie timelapse (a więc zdjęć wykonywanych automatycznie, w ustalonych odstępach czasu), aby później przekształcić je na film, do którego obejrzenia niniejszym zapraszam:

Żaden film, żadne zdjęcia (nawet z podkręconymi trochę kolorami, jak te powyżej) nie oddają jednak uczuć, jakie budzą się w człowieku podczas obserwacji zorzy na własne oczy. To coś zupełnie nierealnego, niespotykanego na codzień. Życzę każdemu, aby miał okazję tego zaznać. Zorza polarna jest po prostu zajebista :)

Zorza polarna na Islandii. Światła północy w pełnej krasie.
Zorza polarna na Islandii. Światła północy w pełnej krasie.
Zorza polarna na Islandii.
Zorza polarna na Islandii.
Zorza polarna na Islandii.
Zorza polarna na Islandii.