?>

Odrobina luksusu i góry spokoju – No Name Luxury Hotel&SPA

Każdy, nawet najbardziej zagorzały mieszczanin, marzy niekiedy by znaleźć się w miejscu, gdzie nastanie błoga cisza, słyszalny będzie jedynie świergot ptaków, a dookoła rozprzestrzeniać się będą piękne widoki. Ja odnalazłam to miejsce w No Name Luxury Hotel&SPA. To stylowy i nowoczesny obiekt znajdujący się w malowniczej, górskiej miejscowości, położonej w niedalekiej odległości od Bukowiny Tatrzańskiej. Specjalnością No Name jest odnowa biologiczna, głęboki relaks i kontakt z żywą naturą.

Zarówno wnętrza pokoi, jak i całego obiektu, nawiązują do tradycyjnego ludowego stylu ze świerkowych pni, zachwycają designerskimi wnętrzami: połączeniem surowego drewna, szkła, kamieni i lnu. Zdecydowanie mogę stwierdzić, iż osoby tam przebywające urzeknie połączenie minimalizmu i luksusu – mnie urzekło:)

Spędziliśmy w tym obiekcie 3 dni, które pozwoliły nam osiągnąć idealną równowagę ducha i ciała. Podczas pobytu korzystaliśmy zarówno ze strefy Medical&Beauty SPA, która zawiera basen, łaźnię parową, saunę i grotę solną, jak i z części zabiegowej.

W części zabiegowej można skorzystać z pokoju dla par – my z niego korzystaliśmy zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia i zdecydowanie polecamy! Poniżej trochę szczegółów na temat zabiegów, z których zdecydowaliśmy się skorzystać.

Pierwszego dnia postawiliśmy na masarze:)

Ja, korzystając z profesjonalnego doradztwa masażystki, zdecydowałam się na masaż gorącą świecą aromaterapeutyczną – to był strzał w 10. Zabieg ten łączył w sobie masaż̇, aromaterapię i ciepło płomienia świecy. Po zabiegu, nie dość, że czułam się zrelaksowana to jeszcze poprawa kondycji mojej skóry była natychmiastowo odczuwalna. 

Mój partner poddał się masażowi gorącymi kamieniami. Masaż̇ ten wykonywany jest kamieniami bazaltowymi rozgrzanymi do temp. ok. 60oC. Prawdopodobnie między innymi dzięki ciepłu płynącemu z kamieni spięcia i bóle mięśni zniknęły jak ręką odjął – oczywiście główna zasługa należy się Pani masażystce. 

Drugiego dnia oboje postanowiliśmy się poddać zabiegom na ciało. 

Pewnie czytająca to kobieta nie zdziwi się jeśli napiszę, że ja wybrałam zabieg o nazwie DOSKONAŁE CIAŁO, który był zarówno zabiegiem ujędrniającym jak i jednocześnie wyszczuplającym. Jego zadaniem było poprawienie konturów mego ciała oraz wyeliminowanie nadmiaru płynów.

Tym razem mężczyzna mojego życia postawił na DETOX I ENERGIĘ. To idealny zabieg dla osób odczuwających spadek formy i brak energii. Ten koktajl pikantnych olejków cytrusowych zdecydowanie pozostawia skórę orzeźwioną i tryskającą energią.

Trzeci, niestety już ostatni dzień w tym luksusowym salonie odnowy biologicznej spędziliśmy w osobnych pokojach relaksu.

Tym razem mój wybór padł na NAWILŻĄJĄCY ZABIEG RÓŻANY NA TWARZ. Podczas całego zabiegu przewija się róża damasceńska, która jest uosobieniem kobiecości i romantyzmu. Rezultatem tego zabiegu jest gładka i promienna skóra, a także zrelaksowany umysł. 

Jarek, jak na klasyka przystało poddał się MASAŻOWI KLASYCZNEMU, którego celem jest pobudzenie ciała i jednoczesne rozluźnienie mięśni. 

Zarówno poranki, jak i wieczory spędzaliśmy w hotelowej Restauracji No Name. Trzeba przyznać, że prestiż wyposażenia hotelu idzie na równi z prestiżem restauracji. Dla Nas to duża zaleta, że w jednym miejscu można zarówno nakarmić zmysły, jak i wypełnić żołądki przepysznym jedzeniem i wyśmienicie dobranym do niego winem. 

Podczas pobytu udało Nam się skosztować dwukrotnie kolacji a la carte w Restauracji No Name i zdecydowanie możemy polecić:

  • sałatka Beef z marynowaną wołowiną, pestkami dyni, marynowanymi pomidorami, awokado i rzodkiewką,
  • hummus z czerwonej fasoli z grillowanymi warzywami – muszę przyznać, że tak pysznego hummusu jeszcze nie jadłam, a trochę już ich za mną ;)
  • steka wołowego podawanego z pieczonymi grillowanymi szparagami, szpinakiem, musem z dyni i demi-glace
  • spaghetti aglio e olio z krewetkami, czosnkiem, cebulą i pietruszką.

Jest to idealne miejsce do relaksu na najwyższym poziomie, zdecydowanie polecamy!